Wielka Sala wyglądała wspaniale, a Hermiona, choć
zmęczona, była z siebie niesamowicie zadowolona. Efekt wyszedł dokładnie taki,
jak tego oczekiwała.
Zamiast czterech, długich stołów porozstawiała
mniejsze, sześcioosobowe stoliki. W miejscu, gdzie dotychczas zasiadali
nauczyciele utworzyła scenę przeznaczoną dla legendarnego już zespołu,
Fatalnych Jędz, zaś na środku pomieszczenia zrobiła parkiet dla tańczących.
Zerknęła na sufit,
mieniący się milionem gwiazd. Między nimi unosiły się, lekko falując, dynie i
świeczki. Ze ścian zwisały magiczne serpentyny, mieniące się kolorami
wszystkich czterech domów, a w co mroczniejszych zakątkach poustawiała mroczne
postacie, kościotrupy, które samym widokiem wzbudzały dreszcz ekscytacji. Przygaszone
świece nadawały aurę tajemniczości, a ogromna kula dyskotekowa, wyglądem
przypominająca złowieszczą dynię, wisiała w samym sercu Wielkiej Sali.
Uśmiechnęła się do
siebie, oddychając z ulgą i marząc jedynie o gorącej kąpieli, lampce wina i
wygodnym łóżku. Bycie singlem miało swoje plusy. Żadnych zobowiązań, żadnych
zmartwień i problemów. Z drugiej jednak strony, powoli wkraczała w taki wiek,
że pragnęła założyć rodzinę, mieć męża i dzieci, jak większość jej rówieśników.
Często im zazdrościła. Nawet Harry i Ginny dorobili się już prawie trójki
dzieci. Jedynie Ron wciąż wyglądał, jakby leczył rany po ich rozstaniu. Tak, to
z pewnością nie było przyjemne. Dziwiła się, że wciąż nie znalazł sobie
kobiety. Było wiele dziewczyn, którym się podobał. Jednak na pewno nie była
jedną z nich. Miała dziwną słabość do tajemniczych i mrocznych mężczyzn. I
czasami to ją przerażało, bo była pewna, że nic dobrego nie może z tego
wyniknąć.
Severus czytał książkę,
kiedy ktoś zapukał do drzwi. Merlin go chyba nienawidził, nasyłając na niego
wszystkich. Najpierw był Draco, po nim przyszła Minerwa, a na końcu Poppy,
wręczając mu listę potrzebnych eliksirów.
– Kogo diabli niosą? –
mruknął pod nosem, niechętnie podnosząc się z fotela i odkładając koc.
Po otworzeniu drzwi
poczuł natychmiastową potrzebę ich zatrzaśnięcia, ale nieśmiały – tak,
nieśmiały! – uśmiech panny Granger go powstrzymał. Wykrzywił usta w swoim
standardowym grymasie, rzucając jej firmowe spojrzenie.
– Twoje gniazdo aż tak
zasłania ci widok, że zgubiłaś drogę do swoich komnat? – sarknął.
– Ależ skąd, Severusie.
Stwierdziłam, że nietoperze są czasami zbyt samotne. Zwłaszcza te w lochach.
Posłała mu tak słodki
uśmieszek, że skrzywił się, przewracając teatralnie oczami. Mistrzowsko
opanowana mimika twarzy. Zaśmiała się cicho.
– Do rzeczy, panno
Granger. Nie mam całej nocy na stanie w drzwiach.
– To może mnie zaprosisz
do środka, panie Snape? – zapytała, mrużąc oczy.
– Nie przypuszczałem, że
jesteś aż tak… otwarta. Jeśli się dobrze orientuję, zaczyna się od randek.
Zaczerwieniła się mocno
i odwróciła wzrok, błądząc nim po podłodze.
– Żartowałem.
– Któżby pomyślał…
Severus Snape, Naczelny Postrach Hogwartu, żartuje. Niespodziewane.
– Skończ tę dziecinadę i
mów, po co przyszłaś.
– Mogę wejść? Obiecuję,
że zajmę tylko moment.
– Jak sobie chcesz –
westchnął, przepuszczając ją w drzwiach i… podstawiając nogę. Kobieta potknęła
się i niemal wylądowała na podłodze, ale Snape chwycił jej ramię w ostatniej
chwili. – Patrz, jak chodzisz.
Posłał jej paskudny
uśmieszek. Wyrwała rękę z jego uścisku, rzucając wzrokiem błyskawice pod jego
adresem i złorzecząc cicho pod nosem.
– Im starszy, tym
głupszy.
– Co tam mówisz?
– Że tłuste włosy
zatykają ci uszy.
Spodziewała się jakiejś
ciętej riposty, po której zabrakłoby jej słów, tymczasem Severus zaskoczył ją
całkowicie, kiedy wybuchnął tak głośnym śmiechem, jakiego jeszcze w życiu nie
słyszała. Otworzyła szerzej oczy, zaskoczona tym nagłym napadem wesołości, po
czym zaczęła chichotać. Kiedy skończył, otarł łzy radości, na powrót zakładając
maskę obojętności, ale jego oczy wciąż świeciły tą radością, zdradzając, co
przed chwilą miało miejsce.
– No dobrze, panno
Granger. Już wystarczająco dużo czasu straciliśmy na kretyństwa. Czego ode mnie
chcesz? – odezwał się po krótkiej chwili milczenia. Zapewne musiał odzyskać
pełną kontrolę nad głosem, bo brzmiał chłodno i oficjalnie.
– Chciałam… podziękować.
Uniósł brew, co według
Hermiony wyglądało naprawdę niesamowicie i tak bardzo do niego pasowało.
– Chodzi o te eliksiry
dla George’a. I przepraszam, że się wtedy włamałam do składziku, ale to było
pilne, sam rozumiesz. On potrzebował kolejnej dawki, a ty… no chyba niezbyt
byłeś w stanie mi pomóc – mówiła, a język jej się zaczynał plątać.
– Wystarczyło mi podać
eliksir – mruknął, czując zawstydzenie i obrzydzenie do samego siebie. Nie
znosił, gdy ktokolwiek oglądał go w takim stanie. Jeszcze bardziej przypominało
mu to o ojcu, o potworze, który go wychował na jeszcze większą bestię.
– Nie myślałam jasno w
tamtej chwili. Liczyło się tylko podanie lekarstwa na czas. Także jeszcze raz
przepraszam i dziękuję.
Nagle Hermiona
przybliżyła się i przytuliła mężczyznę, zaskakując tym nie tylko siebie, ale
przede wszystkim jego. Stał sztywno, spoglądając na tulącą się do niego kobietę
i przeklinając w myślach Merlina na wszelkie możliwe sposoby. Poklepał ją
taktownie po ramieniu, a kiedy się odsunęła, poczuł pustkę. Nienawidził się w
tamtej chwili. Nie powinien tego czuć. Nie powinien czuć czegokolwiek.
– Dobranoc, profesorze
Snape – powiedziała cicho i nawet na niego nie spoglądając, szybko wyszła.
Uciekła. A czego ty się spodziewałeś, głupcze? Że rzuci ci się z radością w
ramiona? Jesteś paskudny, obrzydliwy i stary. Ona cię nie lubi, bo zachowujesz
się jak skończony kretyn. Chciała ci tylko podziękować. Jesteś gorszy niż
opanowany hormonami nastolatek.
Uderzył wściekle w
kamienną ścianę i warknął z bólu. Tak będzie lepiej.
Hermiona niemal biegła,
przemierzając mroczne korytarze Hogwartu. Nie pokwapiła się nawet, by
sprawdzić, czy wszyscy uczniowie znajdują się już w swoich pokojach. Chciała
jedynie znaleźć się jak najszybciej w komnatach, by ukryć się przed całym
światem. Jej policzki niemiłosiernie paliły.
– Jesteś kretynką,
Granger – warknęła, wściekle zatrzaskując za sobą drzwi. Oparła się o ścianę,
powoli osuwając się na podłogę. Była zła, była wkurzona na samą siebie i na to,
co zrobiła. Nie powinna. Zdawała sobie sprawę, że to było idiotyczne, ale… Nie
mogła pozbyć się tego przyjemnego wrażenia, które jedynie pogłębiało jej
irytację.
Westchnęła ciężko,
chowając czerwoną twarz – zarówno z rozwścieczenia, jak i zawstydzenia – w
dłoniach. Jej zachowanie było nieodpowiedzialne i skrajnie niewłaściwe.
Ciekawe, co Snape musiał sobie o niej pomyśleć… Z pewnością nie było to nic
przyjemnego. Co ją jednak skusiło, żeby tak postąpić? Tego nie wiedziała i nie
potrafiła wyjaśnić. Severus powiedziałby pewnie, że jest głupią dziewuchą, ma
się wynosić i nie zawracać mu więcej głowy melodramatycznymi bzdurami. Hermiona
jednak, wbrew gryfońskiej naturze, nie była zbyt sentymentalna.
Obawiała się kolejnego
dnia i spotkania z Snapem, bo nie miała żadnych wątpliwości, że zobaczy go na
śniadaniu. Na domiar złego, musiała siedzieć obok niego. Postanowiła jednak, że
nie będzie tchórzyć i z pełną godnością pójdzie na poranny posiłek w Wielkiej
Sali. W końcu nie bez powodu była w Gryffindorze. A to do czegoś zobowiązuje.
Założyła swoją
ciemnozieloną szatę i opuściła komnaty, unosząc dumnie głowę. Po drodze do Sali
zdążyła odjąć łącznie 70 punktów, każdemu z domów, za obściskiwanie się na
korytarzach.
Kiedy weszła do
pomieszczenia, dostrzegła zachwyt na twarzach wszystkich obecnych, który został
wywołany wystrojem Wielkiej Sali. Uśmiechnęła się pod nosem, niesamowicie
zadowolona. Taka reakcja bardzo jej schlebiała.
– Fantastyczna robota,
Hermiono! – powiedziała McGonagall, siedząca przy jednym ze stolików dla
nauczycieli. Obok niej spoczywał ponury Mistrz Eliksirów, mrucząc coś pod
nosem. – Severus także jest zachwycony, prawda Severusie?
Mężczyzna skrzywił się i
posłał Dyrektorce zabójcze spojrzenie, które powodowało palpitację serca u
uczniów. Hermiona przyznała w duchu, że kiedyś także robiło to na niej duże
wrażenie. Teraz jednak zaśmiała się cicho i usiadła obok Minerwy.
– Hermiono, moja droga,
muszę przyznać, że masz świetną szatę.
Dopiero wtedy Snape zmierzył
wzrokiem dziewczynę, patrząc na nią dziwnie. Poczuła się nieswojo, ale nie dała
tego po sobie poznać.
– Dziękuję, Minerwo.
Jedna z nowszych kolekcji, a i kolor dobrze do mnie pasuje.
Posłała Severusowi
krzywy uśmieszek, a z McGonagall wymieniła porozumiewawcze spojrzenie.
– Severusie, za kogo
przebierzesz się na dzisiejszy bal? – zapytała starsza czarownica.
– Za wampira – warknął,
a jego mina wyraźnie wskazywała na to, że ma serdecznie dość tej rozmowy.
– Chyba nie musisz. I
tak wyglądasz jak wampir – powiedziała Hermiona.
– Dziękuję, panno
Granger. Schlebia mi pani – odparł, patrząc jej głęboko w oczy. Szukał oznak
zawstydzenia po wczorajszej akcji, ale oprócz lekkiego rumieńca nie dała po
sobie niczego poznać. Doskonale się maskowała, to musiał jej przyznać.
– A ty, Hermiono? Masz
jakiś pomysł?
– Och, tak.
Zastanawiałam się, czy nie zaczarować swoich szat, by wyglądały jak skrzydła nietoperza.
Chciałam dotrzymać towarzystwa naszemu uroczemu Mistrzowi, ale skoro on
przebiera się za wampira… Najwyraźniej będę musiała zmienić swoje plany.
Snape obrzucił ją
morderczym wzrokiem, po czym wstał i opuścił Wielką Salę.
– Chyba się obraził –
zachichotała kobieta, a Minerwa jej zawtórowała.
– Nie wie, co traci.
Hermiono… Jak układają się obecnie wasze stosunki?
– No cóż… Sama wiesz, że
Severus jest dość specyficzną osobą. Ciężko go rozszyfrować. Jednym razem jest
całkiem znośny, można z nim normalnie porozmawiać, a za chwilę robi dziecinne
przytyki. Z mojej perspektywy, jest chyba lepiej. Rozmawialiśmy ostatnio… I
wydaje mi się, że doszliśmy do jakiegoś porozumienia – wyjaśniła Granger, mając
wrażenie, że jej twarz się czerwieni. – Pójdę już. Mam jeszcze trochę pracy.
– Oczywiście, moja
droga. Do wieczora.
Severus, znalazłszy się
w swoich komnatach, natychmiast skierował się do łazienki. Musi coś zrobić.
Musi coś ze sobą zrobić. Spojrzał na lustro i skrzywił się. Z tak paskudnym
wyglądem niewiele można zdziałać. Wcale się nie dziwił, że żadna kobieta nawet
nie chciała na niego spojrzeć. To było dość przykre i zapewne stało się jednym
z głównych powodów jego zgorzknienia. Miał czterdzieści sześć lat i wciąż był
kawalerem, żył w celibacie i nie posiadał żadnego potomka. Chociaż pragnął coś
z tym zrobić, nie potrafił. Żaden był z niego romantyk, a kobiety takich
właśnie mężczyzn lubiły. Nie znał się na tych wszystkich bzdurach, bo tak
właściwie nigdy się nie starał o względy jakiejkolwiek niewiasty. Przerażał go
fakt, iż zostałby odrzucony.
Sięgnął po czarną
wstążkę, którą czasami wiązał włosy, aby nie przeszkadzały mu podczas warzenia.
Ich długość pozostawiała wiele do życzenia, ale nie lubił ich ścinać. Co
najwyżej podciąć końcówki, ale nigdy obciąć. Były dla niego zasłoną przed całym
światem. Chroniły go i wolał, by tak pozostało. Związane włosy
uwydatniały jego i tak już widoczne kości policzkowe. Zauważył, że tak wygląda
o wiele lepiej. Tak… To chyba dobry pomysł, by pójść tak na dzisiejszy bal. Być
może znajdzie się ktoś, kto zechce poświęcić mu chociaż jeden taniec. Miał
nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko, kiedy ją poprosi. Zależało mu na
tym, sam nie wiedział dlaczego. Z wielkim zażenowaniem musiał przyznać sam przed
sobą, że podobała mu się. Zwłaszcza jej gęste, puszyste włosy…
*
Mam nadzieję, że te święta spędziliście naprawdę radośnie, w gronie najbliższych. No i że nie brakowało prezentów ;) Rozdział zamierzałam dodać przed Wigilią, ale było mnóstwo pracy i nawet kijem od miotły nie tknęłam laptopa. Podczas trwania świąt byłam w rozjazdach i dopiero dziś znalazłam trochę wolnego czasu.
Jako że wielkimi krokami zbliża się Nowy Rok, a rozdział pojawi się dopiero w połowie stycznia (najwcześniej), chciałabym życzyć Wam, ale także sobie, aby był on znacznie lepszy i bardziej przełomowy, byście wytrwali w swoich postanowieniach i spełnili najskrytsze marzenia. Wszystkiego co najlepsze, kochani <3
Cudowny rozdział moja droga.
OdpowiedzUsuńTakiego zwrotu akcji się raczej nie spodziewałam.
Miło i przyjemnie czytało się rozdział.
Jestem bardzo ciekawa co wyniknie z tego wszystkiego.
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam i życzę weny
Rosisi 7
Dziękuję. Cieszę się, że zaskoczyłam ;)
UsuńPozdrawiam,
Padme
Świetny rozdział ;) Mam nadzieję, że następny pojawi się niedługo :)
OdpowiedzUsuńAż dziwne, że Hermiona jeszcze sama przed sobą nie okazała choćby zainteresowania Severusem skoro twierdzi, że lubi mrocznych mężczyzn 3:) Nie wiem dlaczego, ale strasznie spodobał mi się fakt, że Sev zaraz po tym jak podstawił Mionie nogę nie pozwolił jej upaść na twarz ;)
Czekam na ciąg dalszy! <3
Jeszcze trochę czasu musi minąć :D
UsuńCo do Severusa... W końcu to gentleman ;)
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam,
Padme
Genialny rozdział z niespodziewaną akcją! Aż nie wiem co napisać! Czekam na następny rozdzialik!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się go dodać jak najszybciej ;)
UsuńŚwietny rozdział. Już się nie mogę doczekać, co się wydarzy podczas balu >D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny rozdział!
Dziękuję, przyda się mnóstwo weny i czasu przede wszystkim!
UsuńWszystkie rozdziały wyszły znakomicie :33😘
OdpowiedzUsuńOd razu się zakochałam a jestem dopiero pół godzinki 😍❤❤
Życzę weny, i obyś szybko coś dodała bo umieram z ciekawości co będzie dalej 😍❤💕❤
Dziękuję ślicznie <3 Ale raczej prędko nie dodam, bo zaczęłam prawo jazdy i jeszcze mam mnóstwo nauki ;)
UsuńTo życzę powodzenia 😘
UsuńWow, może zacznę od tego, że dzisiaj natrafiłam na twój blog, no i powiem szczerze, że twoja historia bardzo przypadła mi do gustu, no powiem w prost; jest świetna xD przeczytałam wszystkie rozdziały, troszkę żałuje, że tak szybko... No jestem zachwycona, na pewno będę śledzić twoje dalsze poczynania. Severus zachował swoją "mroczność", a ja go takiego uwielbiam! Hermiona naucza i daje radę! No czego tu jeszcze chcieć? Oh zakochałam się w tym Severusie... Mam nadzieję, że Hermiona zgodzi się na taniec z Sevem i może rozwną swoje relacje bardziej? Ja nic nie mówię xD Dobra rospisałam się, jak zwykle... Pozdrawiam, życzę weny i czasu na pisanie. Dodaj szybko nowy rozdzialik, ładnie proszę <3
OdpowiedzUsuńJeżeli byłaby możliwość informowania mnie o pojawieniu się nowego rozdziału na meila Kate.black@op.pl to byłabym bardzo wdzięczna :) pozdrawiam jeszcze raz Kate (wyżej się nie podpisałam, więc teraz mój komentarz jest pelny)
UsuńNiezmiernie mi miło, że wciąż pojawiają się nowi czytelnicy. Oczywiście, że powiadomię o kolejnym rozdziale.
UsuńPowinnam to zrobić na początku, ale co tam. Serdecznie witam na moim blogu i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej! ;)
Pozdrawiam ciepło,
Padme
Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział pojawi się dopiero w marcu. Na razie planuję coś troszeczkę innego, również związanego z Sevmione ;)
UsuńJuż? Tak szybko? Mam nadzieję,że to nie będzie koniec konfliktu.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny na kolejne nie publikowane wcześniej perypetie.
Pozdrawiam
Kejtidzi
You-deserve-better-sevmione.blogspot.com
Zawieszenie broni na pewien czas. :D
UsuńPrzepraszam za słowo, ale inaczej nie umiem tego ująć. Zajebisty rozdział!!! Kocham połączenie sevmione, a tutaj już coś zaczyna się dziać. Jedyne co mogę jeszcze powiedzieć to nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i życzę dużo weny! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! ;)
UsuńTrafiłam na Twojego bloga przypadkowo. Nie czytam sevmione, ale tym razem zrobiłam wyjątek. Przejrzałam ostatni rozdział, który zainteresował mnie na tyle, że przeczytałam całą historię.
OdpowiedzUsuńTwoja Hermiona ma poczucie humoru, jest pewna siebie, nie jest taka sztywna i to do mnie przemawia. Snape natomiast jest nieco zgryźliwy, taki jaki powinien być. ^^ Jestem ciekawa tego balu, co się wydarzy, bo pewnie coś się wydarzy? :P
Pozdrawiam!
Ogromnie się cieszę! I dziękuję ślicznie za komentarz. Gwarantuję, ze na balu nie zabraknie szampańskiej zabawy.
UsuńPozdrawiam serdecznie,
Padme
Opowiadanie ciekawe,podoba mi się to jak opisany jest Snape oraz Ron. Jest jeszcze szansa na kontynuację?
OdpowiedzUsuńObawiam się, że niestety nie. Być może kiedyś do tego wrócę, ale na pewno opowiadanie przejdzie gruntowny remont. :)
UsuńW takim razie będę czekać,może akurat coś się kiedyś pojawi. :) Nie zostawiaj jednak pisania,wychodzi Ci to bardzo dobrze.
Usuń