niedziela, 18 września 2016

Rozdzial 6



Kobieta obudziła się z przeświadczeniem, że stało się coś złego. I miała rację. Śniadanie w Wielkiej Sali właśnie dobiegało końca, a za dziesięć minut zaczynała lekcje. Mruknęła pod nosem przekleństwo i pobiegła do łazienki. W szybkim tempie wykonała poranną toaletę i zaczęła się ubierać. W międzyczasie wezwała Szpilkę i poprosiła o filiżankę czarnej kawy z kostką cukru trzcinowego. W pośpiechu zgarnęła materiały potrzebne do zajęć i po napiciu się odrobiny kofeiny, wybiegła ze swoich komnat, spiesząc się do sali. Miała lekcje z czwartym rocznikiem, ale mimo to stres wydawał się nie do zniesienia.
Zatrzymała się przed drzwiami, poprawiając przekrzywioną tiarę, spod której wystawały sterczące loki. Nabrała głęboko powietrza, wyprostowała sylwetkę i pewnym krokiem weszła do środka. Uczniowie niewiele zrobili sobie z jej niemal niezauważalnej obecności, prowadząc głośne rozmowy.
– Dzień dobry! – powiedziała głośno. Dalej nic.
Podeszła do biurka, odłożyła swoje rzeczy i spojrzała na rozgadaną młodzież. Sama kiedyś taka była, jednak nigdy nie przeszkadzała i nie ignorowała profesorów. To było karygodne.
– Cisza! – wrzasnęła. Wszyscy nagle ucichli i spojrzeli na nią z przestrachem. Niekoniecznie chodziło jej o taką reakcję, ale efekt był ten sam.
– Skoro już zdecydowaliście się zauważyć, że nauczyciel jest w klasie, przejdźmy do omówienia systemu oceniania i tematów, jakie czekają was w czwartej klasie – powiedziała chłodnym głosem. Cieszyła się, że na chwilę obecną przypadli jej Krukoni i Puchoni, bo nie zniosłaby lekcji ze Ślizgonami w połączeniu z Gryfonami. Mieszanka wybuchowa, nie do przeżycia na samym początku kariery.
Z każdym kolejnym słowem stresowała się coraz mniej. Pod koniec lekcji czuła się już całkiem swobodnie i wiedziała, że to jest to, co chciałaby robić. Dzielić się swoją wiedzą, uczyć nowe pokolenia. Tu było jej miejsce.
– Na następną lekcję przygotujcie esej na dwie stopy pergaminu o zaklęciu Salvio Hexia. Oczekuję od was wyczerpującego wypracowania. Na dziś to wszystko, możecie iść na następną lekcję.
Usiadła za biurkiem i odetchnęła głęboko. Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, który zgasł wraz z wejściem kolejnej klasy. Siódma klasa, Slytherin i Gryffindor, czyli najgorsze, co mogło ją spotkać dzisiejszego dnia.

Opadła na swoje miejsce w Wielkiej Sali. Była diabelnie głodna. Nałożyła trochę pieczonych ziemniaków i kawałek pieczeni z indyka.
– Jak sobie poradziłaś, Hermiono? – zapytała Minerwa.
– Całkiem dobrze. Zawsze mogło być gorzej. Jestem zadowolona z przebiegu dzisiejszego dnia.
– Nie mam pojęcia, co zrobiłaś, ale pan Smith z Hufflepuffu omal się nie popłakał po twojej lekcji.
– Ach… No cóż, rozumiem, że zarówno ja jestem nowym nauczycielem, jak i on nowym uczniem, ale nie życzę sobie rozmów na moich lekcjach. Odjęłam mu tylko dziesięć punkt.
Usłyszała prychnięcie dobiegające z lewej strony. Spojrzała na Severusa Snape’a, unosząc brew.
– Nie przypuszczałem, że dożyję chwili, w której panna Granger odbierze punkty za gadulstwo – przyznał, posyłając jej złośliwy uśmiech.
– Co w tym takiego zaskakującego? Jestem nauczycielem i należy mi się szacunek, a pan Smith wyraźnie mnie ignorował.
– Przypomnij sobie, Granger czasy, kiedy ty chodziłaś do szkoły i jak zachowywałaś się na lekcjach. Wcale nie byłaś lepsza od pana Smitha. Pokusiłbym  się nawet o stwierdzenie, że o wiele gorsza. W dodatku trzymałaś się z Potterem i Weasleyem… – wypluł jadowicie. – To oczywiste, że nie mogło z tego nic dobrego wyniknąć.
Zacisnęła zęby. Nie będzie kontynuować tej dziecinady. Snape był bardziej infantylny, niż sobie to kiedykolwiek wyobrażała.
– Severusie, dajże spokój Hermionie. Zapominasz, że nie jest już twoją uczennicą, a koleżanką.
Skrzywił się paskudnie, a młoda nauczycielka spojrzała na niego gniewnie.
– To na mnie nie działa, Granger.
– Świetnie, Snape.
Dokończyła kolację i wstała, z godnością opuszczając Wielką Salę. Czuła na sobie jego wzrok i miała ogromną ochotę wrócić i zdzielić go w ten pusty łeb.

Severus Snape przyciągnął uwagę niemal każdej osoby znajdującej się w Sali. Miał ten sławny, przerażający wyraz twarzy i sadystyczny uśmieszek, który uczniom kojarzył się tylko z jednym – ktoś znalazł się w poważnych tarapatach. Nagle wszyscy przypomnieli sobie, że mają jakąś sprawę do załatwienia. Wielka Sala jeszcze nigdy nie opustoszała w tak szybkim tempie, jak tego wieczora.
Mężczyzna planował kolejną zemstę, by odegrać się na Wiem-To-Wszystko. I właśnie pewien, niecny pomysł powoli klarował się w jego głowie. Tak, to było to.

Hermiona obudziła się chwilę przed budzikiem. Powoli wstała, przeciągając się i ziewając szeroko. Czekał ją kolejny, wspaniały dzień pracy. Postanowiła nieco poleniuchować przed rozpoczęciem lekcji i wziąć relaksacyjną kąpiel.
Przymknęła oczy, wzdychając z przyjemności. Tak, to było to, czego potrzebowała dla rozluźnienia spiętych mięśni.

Mistrz Eliksirów, siedząc przy stole w Wielkiej Sali, obserwował uważnie pomieszczenie. Zastanawiało go, gdzie też podziała się Granger, bo nie pojawiła się na śniadaniu, które właśnie dobiegało końca. Wyszedł pospiesznie z Sali, kierując swoje kroki w stronę klasy Zaklęć. Zaglądnął do środka. Pusto. Powoli i ostrożnie wszedł do środka, rozglądając się dokoła. W końcu nie chciał, by ktokolwiek go przyłapał na gorącym uczynku.
Podszedł bliżej obszernego biurka, rzucając na krzesło zaklęcie, które zostało wynalezione przez – o zgrozo! – Freda i Georga Weasleyów. Uśmiechnął się szatańsko, widząc przed oczami minę Granger, kiedy tylko zdecyduje się usiąść. Ruszył w stronę kominka. Wziął garść proszku Fiuu i rzucił go w ogień, znikając w płomieniach.
– Gabinet Mistrza Eliksirów.

Młoda nauczycielka spostrzegła, że spóźniła się na śniadanie. Wezwała więc Szpilkę i poprosiła ją o cokolwiek do jedzenia. Do tego mocną, czarną kawę, żeby się solidnie rozbudzić po słodkim rozleniwieniu. W pośpiechu zjadła kanapki, popijając je aromantycznym napojem, po czym zebrała wszystkie materiały i opuściła swoje komnaty. Pod klasą czekali już uczniowie. Wpuściła ich do środka, samej ruszając w stronę biurka. Rozłożyła na nim swoje rzeczy i odwróciła się w stronę klasy siódmej. Gryfoni i Ślizgoni. Westchnęła…
– Dzień dobry, klaso… – zaczęła.
Starała się prowadzić lekcję jak Flitwick, dosadnie wszystko tłumacząc i trzymając nerwy na wodzy, co było nie lada wyczynem. Momentami przerażał ją poziom ich wiedzy. Była zdecydowanie niewystarczająca.
– Nauczymy się dziś nowego zaklęcia, mianowicie Vel Sanum. Czy ktoś może mi powiedzieć co to jest?
Rękę podniosła Emily Salvadore, jedna z najlepszych uczennic. Hermionie przypomniały się czasy, kiedy to ona sama siedziała w ławce, energicznie machając ręką. Uśmiechnęła się delikatnie.
– Panno Salvadore…
– Zaklęcie to ma swoje zastosowanie w magomedycynie, ale niewątpliwie przydaje się także w życiu codziennym. Zapobiega ono chorobom, typu grypa, czy smocza ospa. Oczywiście zakładając, że objawy zostaną wcześniej zauważone.
– Bardzo dobrze. Pięć punktów dla Gryffindoru. Teraz przećwiczymy ruch nadgarstka. Zatoczcie trzy powolne okręgi i poderwijcie do góry.
Zaprezentowała klasie, jak to ma wyglądać, po czym kazała im zająć się ćwiczeniem.
– Jeśli się tego nauczycie, przejdziemy do praktyki.
Odwróciła się tyłem do klasy, ruszając w stronę krzesła, na które usiadła. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie donośny odgłos i zapach, jaki się wydobył.
Uczniowie spojrzeli na nią zdziwieni, po czym wybuchli donośnym śmiechem. Hermiona zaczerwieniła się zarówno ze wstydu jak i złości.
– Miało nie być publicznego upokorzenia, tak? A teraz od tak nie dotrzymuje sobie naszej umowy! Już ja mu pokażę! Oj, gorzko tego pożałuje – mruczała wściekła pod nosem.
Spojrzała na siódmą klasą i zgromiła ją wzrokiem.
– Cisza! – ryknęła. – Jeśli ktokolwiek jeszcze zaśmieje się z tego incydentu lub wspomni o nim komukolwiek, wasze domy stracą po sto punktów!
Efekt był natychmiastowy. Granger jednym płynnym ruchem różdżki pozbyła się nieprzyjemnego zapachu.
– Wracać do pracy!

Hermiona nie pojawiła się na obiedzie, co zmartwiło Minerwę i zaskoczyło Mistrza Eliksirów, który liczył na konfrontację z młodą kobietą. Zwłaszcza po tym, co stało się na jej lekcji. Cała siódma klasa mówiła tylko o jednym. Uśmiechnął się perfidnie. Lubił takie zagrania.
– Severusie, nie widziałeś Hermiony? – zapytała Dyrektorka.
– Niestety Minerwo. Nie spotkała mnie ta wątpliwa przyjemność.
– Daruj sobie, Sev. To wcale nie jest śmieszne.
– Nie. Mów. Do. Mnie. Sev! – warknął.
– To nie zachowuj się jak dziecko.
– Wolę zachowywać się jak dziecko niż staruszka z demencją, artretyzmem, reumatyzmem czy jakimś innym cholerstwem, przypisanym do twojego wieku.
McGonagall zacisnęła wargi w cienką linię i odwróciła się od swojego kolegi.
– Masz iść sprawdzić co z Hermioną – syknęła Minerwa.
– No ty sobie chyba jaja robisz! – krzyknął, nie zwracając uwagi na uczniów, którzy spoglądali w ich stronę z niepokojem. – Nie idę do Granger.
– Pójdziesz, Severusie. To nie jest przyjacielska prośba. To polecenie służbowe.

Snape, wraz z całym swoim przerażającym majestatem, przemierzał korytarze Hogwartu. Był wściekły i wszyscy o tym doskonale wiedzieli, toteż schodzili na bok, by tylko nie wejść mu w drogę. Mogłoby się to źle skończyć.
W końcu dotarł do komnat Mistrzyni Zaklęć. Uderzył pięścią w drzwi. Zbliżała się kolacja, był kurewsko głodny i zamiast iść sobie pojeść, został zmuszony do pójścia po Granger.
W końcu pojawiła się przed nim twarz młodej kobiety, ściągnięta w wyrazie furii. Takiej wkurzonej jeszcze jej nie widział.
– Czego chcesz, Snape?
– Nasza kochana, troskliwa Minerwa przysłała mnie, żebym sprawdził, czy wszystko z tobą w porządku – wypluł, krzywiąc się paskudnie.
– Wszystko w porządku. A teraz wynoś się.
Chciała zatrzasnąć drzwi, ale był szybszy.
– Spierdalaj, zanim użyję jakiegoś naprawdę paskudnego zaklęcia. A wierz mi, znam ich na pęczki – wysyczała ostrzegawczo.
Mężczyzna rozsiadł się w fotelu, przywołując butelkę ognistej z barku. Widząc złość Granger, poprawił mu się humor.
Nagle poczuł, jak oblewa go strumień lodowatej wody. Podniósł się gwałtownie i odwrócił w jej stronę.
– Co ty wyprawiasz?!
– Mieliśmy umowę, Snape. Po raz kolejny łamiesz zasady. Gdybym tylko chciała, zrobiłabym ci piekło z życia. Ale nie będę zniżać się do poziomu takiej szumowiny.
Jednym, szybkim zaklęciem wyrzuciła go za drzwi. Patrzył oszołomiony w stronę Granger, która zniknęła w swoich komnatach. Granger… ta Granger… ona zwyczajnie zrobiła z niego idiotę! 

*

Na gacie Salazara! Nie wierzę własnym oczom! Dobiliśmy do 10k. wyświetleń *.* Rany... Mam jeszcze większą mobilizację :D 

13 komentarzy:

  1. Sprawdzałam tego bloga przez ostatni tydzień jakieś 2 razy dziennie. Super że WRESZCIE coś ( całkiem fajne coś) jest, szkoda że tak krótko. Błagam, nie każ czekać ba kolejny wpis aż taj długo. Cieszę się że jest Hermiona-nauczycielka, a nie 100% Hermiona-w-relacji-ze-Snapem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział pewnie nie wcześniej niż za miesiąc. Sama nad tym ubolewam, ale czasu wolnego mam definitywnie za mało.
      Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  2. Hermiona i Snape...
    Zawsze dziwnie patrzyłam na ten związek.
    Nie wiem może przez pryzmat moralności?
    A jednak postanowiłam dać mu szansę i przekonać się czy faktycznie coś z tego może być.
    Nie żałuje ponieważ opowiadanie jest naprawdę wspaniale pokazane.
    Cudowna historia, i świetny początek.
    Bohaterowie wydają się być całkiem inni niż myślałam do tej pory.
    Zarówno Hermiona, ale najbardziej zmieniłaś samego Snep'a czy mi się tak wydaje?
    Trochę rażą mnie przekleństwa nie pasują one do twórczości HP i uważam że warto je zastąpić czymś innym.
    Brakuje również więcej opisów emocji i uczuć bohaterów. To naprawdę bardzo ważne dla czytelnika.
    mimo wszystko sam pomysł jak i wykonanie naprawdę świetnie.
    Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam i życzę weny.

    www.pokochac-lotra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ skąd :D Dziękuję za szczerą opinię, bo to dla mnie bardzo ważne. Dzięki temu mam szansę się rozwijać. Postaram się poprawić :)

      Usuń
  3. Nareszcie ^^ świetny jak zwykle 😍

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy, sama bym to chciała wiedzieć. Na razie jestem w trakcie pisania. Idzie dość opornie, ze względu na brak wolnego czasu :( Ale mam nadzieję, że do końca listopada uda mi się coś wrzucić.

      Usuń
  5. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i zakochałam się w Twoim opowiadaniu! *.*
    Oficjalnie zostałaś moją Mistrzynią Dialogów Sevmione hahah dawno się tak nie uśmiałam! :D
    A teraz wyczekuję kolejnej części i życzę Ci, Kochana, DUUUUUŻO WENY! :*

    Buziaki,
    Werv Avis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mistrzyni Dialogów Sevmione <3
      Aż muszę sobie to napisać i wywiesić na honorowym miejscu ;P
      Werra, dostanę order (może być Merlina Pierwszej Klasy, ale orderem rozwoju i zasad nie pogardzę)? :'D

      Usuń
  6. ''Rękę podniosła Emily Salvadore, jedna z najlepszych uczennic.'' Niech ona okaże się wampirem! XD

    Kawał Snape'a, mistrzostwo, ale... przypominam o stringach wypadających mu przy zatłoczonej WS.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz kochana, że dopiero komentuje. Ten rozdział przeczytałam od razu po wstąpieniu go przez ciebie, ale dostałam telefon i zupełnie zapomniałam go skomentować.

    Można się było spodziewać że Snape nie dotrzyma umowy i zrobi coś co ośmieszy Hermi. Biedna dziewczyna.
    No ale jak się mówi, kto się czubi ten się lubi. Więc czekam na rozwinięcie się sytuacji.

    No dobra idę czytać kolejny rozdział.

    Pozdrawiam Rosisi 7

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nic się nie stało :D Dziękuję za komentarz i ściskam mocno <3

      Usuń