Kobieta
obudziła się z przeświadczeniem, że stało się coś złego. I miała rację.
Śniadanie w Wielkiej Sali właśnie dobiegało końca, a za dziesięć minut
zaczynała lekcje. Mruknęła pod nosem przekleństwo i pobiegła do łazienki. W
szybkim tempie wykonała poranną toaletę i zaczęła się ubierać. W międzyczasie
wezwała Szpilkę i poprosiła o filiżankę czarnej kawy z kostką cukru trzcinowego.
W pośpiechu zgarnęła materiały potrzebne do zajęć i po napiciu się odrobiny
kofeiny, wybiegła ze swoich komnat, spiesząc się do sali. Miała lekcje z
czwartym rocznikiem, ale mimo to stres wydawał się nie do zniesienia.
Zatrzymała
się przed drzwiami, poprawiając przekrzywioną tiarę, spod której wystawały
sterczące loki. Nabrała głęboko powietrza, wyprostowała sylwetkę i pewnym
krokiem weszła do środka. Uczniowie niewiele zrobili sobie z jej niemal
niezauważalnej obecności, prowadząc głośne rozmowy.
–
Dzień dobry! – powiedziała głośno. Dalej nic.
Podeszła
do biurka, odłożyła swoje rzeczy i spojrzała na rozgadaną młodzież. Sama kiedyś
taka była, jednak nigdy nie przeszkadzała i nie ignorowała profesorów. To było
karygodne.
–
Cisza! – wrzasnęła. Wszyscy nagle ucichli i spojrzeli na nią z przestrachem.
Niekoniecznie chodziło jej o taką reakcję, ale efekt był ten sam.
–
Skoro już zdecydowaliście się zauważyć, że nauczyciel jest w klasie, przejdźmy
do omówienia systemu oceniania i tematów, jakie czekają was w czwartej klasie –
powiedziała chłodnym głosem. Cieszyła się, że na chwilę obecną przypadli jej
Krukoni i Puchoni, bo nie zniosłaby lekcji ze Ślizgonami w połączeniu z
Gryfonami. Mieszanka wybuchowa, nie do przeżycia na samym początku kariery.
Z każdym kolejnym słowem stresowała się coraz mniej.
Pod koniec lekcji czuła się już całkiem swobodnie i wiedziała, że to jest to,
co chciałaby robić. Dzielić się swoją wiedzą, uczyć nowe pokolenia. Tu było jej
miejsce.
– Na następną lekcję przygotujcie esej na dwie stopy
pergaminu o zaklęciu Salvio Hexia. Oczekuję od was wyczerpującego wypracowania.
Na dziś to wszystko, możecie iść na następną lekcję.
Usiadła za biurkiem i odetchnęła głęboko. Na jej
ustach pojawił się lekki uśmiech, który zgasł wraz z wejściem kolejnej klasy.
Siódma klasa, Slytherin i Gryffindor, czyli najgorsze, co mogło ją spotkać
dzisiejszego dnia.
Opadła na swoje miejsce w Wielkiej Sali. Była
diabelnie głodna. Nałożyła trochę pieczonych ziemniaków i kawałek pieczeni z
indyka.
– Jak sobie poradziłaś, Hermiono? – zapytała Minerwa.
– Całkiem dobrze. Zawsze mogło być gorzej. Jestem
zadowolona z przebiegu dzisiejszego dnia.
– Nie mam pojęcia, co zrobiłaś, ale pan Smith z
Hufflepuffu omal się nie popłakał po twojej lekcji.
– Ach… No cóż, rozumiem, że zarówno ja jestem nowym
nauczycielem, jak i on nowym uczniem, ale nie życzę sobie rozmów na moich
lekcjach. Odjęłam mu tylko dziesięć punkt.
Usłyszała prychnięcie dobiegające z lewej strony.
Spojrzała na Severusa Snape’a, unosząc brew.
– Nie przypuszczałem, że dożyję chwili, w której panna
Granger odbierze punkty za gadulstwo – przyznał, posyłając jej złośliwy
uśmiech.
– Co w tym takiego zaskakującego? Jestem nauczycielem
i należy mi się szacunek, a pan Smith wyraźnie mnie ignorował.
– Przypomnij sobie, Granger czasy, kiedy ty chodziłaś
do szkoły i jak zachowywałaś się na lekcjach. Wcale nie byłaś lepsza od pana
Smitha. Pokusiłbym się nawet o
stwierdzenie, że o wiele gorsza. W dodatku trzymałaś się z Potterem i
Weasleyem… – wypluł jadowicie. – To oczywiste, że nie mogło z tego nic dobrego
wyniknąć.
Zacisnęła zęby. Nie będzie kontynuować tej dziecinady.
Snape był bardziej infantylny, niż sobie to kiedykolwiek wyobrażała.
– Severusie, dajże spokój Hermionie. Zapominasz, że
nie jest już twoją uczennicą, a koleżanką.
Skrzywił się paskudnie, a młoda nauczycielka spojrzała
na niego gniewnie.
– To na mnie nie działa, Granger.
– Świetnie, Snape.
Dokończyła kolację i wstała, z godnością opuszczając
Wielką Salę. Czuła na sobie jego wzrok i miała ogromną ochotę wrócić i zdzielić
go w ten pusty łeb.
Severus Snape przyciągnął uwagę niemal każdej osoby
znajdującej się w Sali. Miał ten sławny, przerażający wyraz twarzy i
sadystyczny uśmieszek, który uczniom kojarzył się tylko z jednym – ktoś znalazł
się w poważnych tarapatach. Nagle wszyscy przypomnieli sobie, że mają jakąś
sprawę do załatwienia. Wielka Sala jeszcze nigdy nie opustoszała w tak szybkim
tempie, jak tego wieczora.
Mężczyzna planował kolejną zemstę, by odegrać się na
Wiem-To-Wszystko. I właśnie pewien, niecny pomysł powoli klarował się w jego
głowie. Tak, to było to.
Hermiona obudziła się chwilę przed budzikiem. Powoli
wstała, przeciągając się i ziewając szeroko. Czekał ją kolejny, wspaniały dzień
pracy. Postanowiła nieco poleniuchować przed rozpoczęciem lekcji i wziąć
relaksacyjną kąpiel.
Przymknęła oczy, wzdychając z przyjemności. Tak, to
było to, czego potrzebowała dla rozluźnienia spiętych mięśni.
Mistrz Eliksirów, siedząc przy stole w Wielkiej Sali,
obserwował uważnie pomieszczenie. Zastanawiało go, gdzie też podziała się
Granger, bo nie pojawiła się na śniadaniu, które właśnie dobiegało końca.
Wyszedł pospiesznie z Sali, kierując swoje kroki w stronę klasy Zaklęć.
Zaglądnął do środka. Pusto. Powoli i ostrożnie wszedł do środka, rozglądając się
dokoła. W końcu nie chciał, by ktokolwiek go przyłapał na gorącym uczynku.
Podszedł bliżej obszernego biurka, rzucając na krzesło
zaklęcie, które zostało wynalezione przez – o zgrozo! – Freda i Georga
Weasleyów. Uśmiechnął się szatańsko, widząc przed oczami minę Granger, kiedy
tylko zdecyduje się usiąść. Ruszył w stronę kominka. Wziął garść proszku Fiuu i
rzucił go w ogień, znikając w płomieniach.
– Gabinet Mistrza Eliksirów.
Młoda nauczycielka spostrzegła, że spóźniła się na
śniadanie. Wezwała więc Szpilkę i poprosiła ją o cokolwiek do jedzenia. Do tego
mocną, czarną kawę, żeby się solidnie rozbudzić po słodkim rozleniwieniu. W
pośpiechu zjadła kanapki, popijając je aromantycznym napojem, po czym zebrała
wszystkie materiały i opuściła swoje komnaty. Pod klasą czekali już uczniowie.
Wpuściła ich do środka, samej ruszając w stronę biurka. Rozłożyła na nim swoje
rzeczy i odwróciła się w stronę klasy siódmej. Gryfoni i Ślizgoni. Westchnęła…
– Dzień dobry, klaso… – zaczęła.
Starała się prowadzić lekcję jak Flitwick, dosadnie
wszystko tłumacząc i trzymając nerwy na wodzy, co było nie lada wyczynem.
Momentami przerażał ją poziom ich wiedzy. Była zdecydowanie niewystarczająca.
– Nauczymy się dziś nowego zaklęcia, mianowicie Vel Sanum. Czy ktoś może mi powiedzieć
co to jest?
Rękę podniosła Emily Salvadore, jedna z najlepszych
uczennic. Hermionie przypomniały się czasy, kiedy to ona sama siedziała w
ławce, energicznie machając ręką. Uśmiechnęła się delikatnie.
– Panno Salvadore…
– Zaklęcie to ma swoje zastosowanie w magomedycynie,
ale niewątpliwie przydaje się także w życiu codziennym. Zapobiega ono chorobom,
typu grypa, czy smocza ospa. Oczywiście zakładając, że objawy zostaną wcześniej
zauważone.
– Bardzo dobrze. Pięć punktów dla Gryffindoru. Teraz
przećwiczymy ruch nadgarstka. Zatoczcie trzy powolne okręgi i poderwijcie do
góry.
Zaprezentowała klasie, jak to ma wyglądać, po czym
kazała im zająć się ćwiczeniem.
– Jeśli się tego nauczycie, przejdziemy do praktyki.
Odwróciła się tyłem do klasy, ruszając w stronę
krzesła, na które usiadła. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie donośny
odgłos i zapach, jaki się wydobył.
Uczniowie spojrzeli na nią zdziwieni, po czym wybuchli
donośnym śmiechem. Hermiona zaczerwieniła się zarówno ze wstydu jak i złości.
– Miało nie być publicznego upokorzenia, tak? A teraz
od tak nie dotrzymuje sobie naszej umowy! Już ja mu pokażę! Oj, gorzko tego
pożałuje – mruczała wściekła pod nosem.
Spojrzała na siódmą klasą i zgromiła ją wzrokiem.
– Cisza! – ryknęła. – Jeśli ktokolwiek jeszcze
zaśmieje się z tego incydentu lub wspomni o nim komukolwiek, wasze domy stracą
po sto punktów!
Efekt był natychmiastowy. Granger jednym płynnym
ruchem różdżki pozbyła się nieprzyjemnego zapachu.
– Wracać do pracy!
Hermiona nie pojawiła się na obiedzie, co zmartwiło
Minerwę i zaskoczyło Mistrza Eliksirów, który liczył na konfrontację z młodą
kobietą. Zwłaszcza po tym, co stało się na jej lekcji. Cała siódma klasa mówiła
tylko o jednym. Uśmiechnął się perfidnie. Lubił takie zagrania.
– Severusie, nie widziałeś Hermiony? – zapytała
Dyrektorka.
– Niestety Minerwo. Nie spotkała mnie ta wątpliwa
przyjemność.
– Daruj sobie, Sev. To wcale nie jest śmieszne.
– Nie. Mów. Do. Mnie. Sev! – warknął.
– To nie zachowuj się jak dziecko.
– Wolę zachowywać się jak dziecko niż staruszka z demencją,
artretyzmem, reumatyzmem czy jakimś innym cholerstwem, przypisanym do twojego
wieku.
McGonagall zacisnęła wargi w cienką linię i odwróciła
się od swojego kolegi.
– Masz iść sprawdzić co z Hermioną – syknęła Minerwa.
– No ty sobie chyba jaja robisz! – krzyknął, nie
zwracając uwagi na uczniów, którzy spoglądali w ich stronę z niepokojem. – Nie
idę do Granger.
– Pójdziesz, Severusie. To nie jest przyjacielska
prośba. To polecenie służbowe.
Snape, wraz z całym swoim przerażającym majestatem,
przemierzał korytarze Hogwartu. Był wściekły i wszyscy o tym doskonale
wiedzieli, toteż schodzili na bok, by tylko nie wejść mu w drogę. Mogłoby się
to źle skończyć.
W końcu dotarł do komnat Mistrzyni Zaklęć. Uderzył
pięścią w drzwi. Zbliżała się kolacja, był kurewsko głodny i zamiast iść sobie
pojeść, został zmuszony do pójścia po Granger.
W końcu pojawiła się przed nim twarz młodej kobiety,
ściągnięta w wyrazie furii. Takiej wkurzonej jeszcze jej nie widział.
– Czego chcesz, Snape?
– Nasza kochana, troskliwa Minerwa przysłała mnie,
żebym sprawdził, czy wszystko z tobą w porządku – wypluł, krzywiąc się
paskudnie.
– Wszystko w porządku. A teraz wynoś się.
Chciała zatrzasnąć drzwi, ale był szybszy.
– Spierdalaj, zanim użyję jakiegoś naprawdę paskudnego
zaklęcia. A wierz mi, znam ich na pęczki – wysyczała ostrzegawczo.
Mężczyzna rozsiadł się w fotelu, przywołując butelkę
ognistej z barku. Widząc złość Granger, poprawił mu się humor.
Nagle poczuł, jak oblewa go strumień lodowatej wody.
Podniósł się gwałtownie i odwrócił w jej stronę.
– Co ty wyprawiasz?!
– Mieliśmy umowę, Snape. Po raz kolejny łamiesz
zasady. Gdybym tylko chciała, zrobiłabym ci piekło z życia. Ale nie będę zniżać
się do poziomu takiej szumowiny.
Jednym, szybkim zaklęciem wyrzuciła go za drzwi.
Patrzył oszołomiony w stronę Granger, która zniknęła w swoich komnatach.
Granger… ta Granger… ona zwyczajnie zrobiła z niego idiotę!
*
Na gacie Salazara! Nie wierzę własnym oczom! Dobiliśmy do 10k. wyświetleń *.* Rany... Mam jeszcze większą mobilizację :D
Sprawdzałam tego bloga przez ostatni tydzień jakieś 2 razy dziennie. Super że WRESZCIE coś ( całkiem fajne coś) jest, szkoda że tak krótko. Błagam, nie każ czekać ba kolejny wpis aż taj długo. Cieszę się że jest Hermiona-nauczycielka, a nie 100% Hermiona-w-relacji-ze-Snapem.
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział pewnie nie wcześniej niż za miesiąc. Sama nad tym ubolewam, ale czasu wolnego mam definitywnie za mało.
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Hermiona i Snape...
OdpowiedzUsuńZawsze dziwnie patrzyłam na ten związek.
Nie wiem może przez pryzmat moralności?
A jednak postanowiłam dać mu szansę i przekonać się czy faktycznie coś z tego może być.
Nie żałuje ponieważ opowiadanie jest naprawdę wspaniale pokazane.
Cudowna historia, i świetny początek.
Bohaterowie wydają się być całkiem inni niż myślałam do tej pory.
Zarówno Hermiona, ale najbardziej zmieniłaś samego Snep'a czy mi się tak wydaje?
Trochę rażą mnie przekleństwa nie pasują one do twórczości HP i uważam że warto je zastąpić czymś innym.
Brakuje również więcej opisów emocji i uczuć bohaterów. To naprawdę bardzo ważne dla czytelnika.
mimo wszystko sam pomysł jak i wykonanie naprawdę świetnie.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam i życzę weny.
www.pokochac-lotra.blogspot.com
Ależ skąd :D Dziękuję za szczerą opinię, bo to dla mnie bardzo ważne. Dzięki temu mam szansę się rozwijać. Postaram się poprawić :)
UsuńNareszcie ^^ świetny jak zwykle 😍
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńKiedy kolejna część?
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, sama bym to chciała wiedzieć. Na razie jestem w trakcie pisania. Idzie dość opornie, ze względu na brak wolnego czasu :( Ale mam nadzieję, że do końca listopada uda mi się coś wrzucić.
UsuńWłaśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i zakochałam się w Twoim opowiadaniu! *.*
OdpowiedzUsuńOficjalnie zostałaś moją Mistrzynią Dialogów Sevmione hahah dawno się tak nie uśmiałam! :D
A teraz wyczekuję kolejnej części i życzę Ci, Kochana, DUUUUUŻO WENY! :*
Buziaki,
Werv Avis
Mistrzyni Dialogów Sevmione <3
UsuńAż muszę sobie to napisać i wywiesić na honorowym miejscu ;P
Werra, dostanę order (może być Merlina Pierwszej Klasy, ale orderem rozwoju i zasad nie pogardzę)? :'D
''Rękę podniosła Emily Salvadore, jedna z najlepszych uczennic.'' Niech ona okaże się wampirem! XD
OdpowiedzUsuńKawał Snape'a, mistrzostwo, ale... przypominam o stringach wypadających mu przy zatłoczonej WS.
Wybacz kochana, że dopiero komentuje. Ten rozdział przeczytałam od razu po wstąpieniu go przez ciebie, ale dostałam telefon i zupełnie zapomniałam go skomentować.
OdpowiedzUsuńMożna się było spodziewać że Snape nie dotrzyma umowy i zrobi coś co ośmieszy Hermi. Biedna dziewczyna.
No ale jak się mówi, kto się czubi ten się lubi. Więc czekam na rozwinięcie się sytuacji.
No dobra idę czytać kolejny rozdział.
Pozdrawiam Rosisi 7
Ależ nic się nie stało :D Dziękuję za komentarz i ściskam mocno <3
Usuń